Pojednanie? A gdzie tam.

FDP, partie chadeckie i SPD wybrały dzisiaj w Bundestagu członków rady fundacji „Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie“ (Drs. 17/2415) – podczas gdy przeciw tej propozycji głosowali deputowani Parti Zielonych i Lewicy. Początkowo członkiem rady Fundacji chciała być wybrana Erika Steinbach (przewodnicząca Związku Wypędzonych (Bund der Vertriebenen = BdV) i deputowana do Bundestagu z ramienia CDU). Zostało to – trzeba przyznać, słusznie – udaremione przez ministra spraw zagranicznych Westerwelle przez złożenie weta. A jednak presja ze stronny lobbystów, wywierana zwłaszcza na CSU, spowodowała, że Rząd Federalny się ugiął. Steinbach zrezygnowała wprawdzie z funkcji członka w radzie Fundacji, otrzymała za to podwójną liczbę miejsc w radzie dla członków Związku Wypędzonych – należy zaznaczyć, że więcej niż Niemiecki Bundestag. A Rząd Federalny zrezygnował ze swego prawa weta. W konsekwencji Związek Wypędzonych oddelegował dzisiaj do rady Fundacji tych przedstawicieli, którzy mu odpowiadają. Pytanie, czy osoby te będą służyły celowi Fundacji, jakim jest pojednanie z naszymi wschodnioeuropejskimi sąsiadami, czy uznają fakty historyczne, jak winę Niemiec za rozpętanie wojny, było większości deputowanych do Bundestagu obojętne. Głosowali za przyjęciem propozycji.

Warto przyjrzeć się bliżej dwóm przedstawicielom Związku Wypędzonych:

Hartmut Saenger, rzecznik Ziomkostwa Pomorskiego, relatywizował winę Niemiec za rozpętanie wojny w artykule z dn. 29.08.2009 w „Pommersche Zeitung” („Gazeta Pomorska”). Powołuje się on tam otwarcie na rewizjonistę historii Gerda Schultze-Rhonhofa i jego książkę o charakterze rewizjonistycznym pt. „1939. Der Krieg, der viele Väter hatte. Der lange Anlauf zum zweiten Weltkrieg“ („1939. Wojna, która miała wielu ojców. Długa droga do II wojny światowej“). Saenger widzi, podobnie jak Schultze-Rhonhof, winę po stronie Polski, która zgodnie z jego wypowiedzią w latach trzydziestych „zachowywała się szczególnie wojowniczo“. Schultze-Rhonhof uważany jest na ogół za rewizjonistycznego autora, który zakłada manipulację akt urzędowych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, mającą na celu zmuszenie wydawnictw podręczników szkolnych do przekazywania wiedzy o wyłącznej winie Niemiec za rozpętanie II wojny światowej. Poza tym postawił on znak równości między Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym a Trybunałem Ludowym z okresu narodowego socjalizmu. Po wyrażeniu zadowolenia przez biskupa Hubera z faktu wykluczenia Martina Hohmannsa z CDU Schultze-Rhonhof wystąpił z kościoła Ewangelickiego na „okres sprawowania posługi przez Hubera“. Ponadto utrzymuje on kontakty z organizacjami rewizjonistycznymi, prawicowymi a nawet skrajnie prawicowymi. Oto duch, w którym żyje również Saenger, gdy w dodatku pisze:

„Dość często ma to miejsce [opis wydarzeń z dnia 1 września 1939 r.] w sposób skrótowy: ‚…rozpętana przez reżim narodowosocjalistyczny wojna światowa‘. Takie skrótowe sformułowania pwodują w naturalny sposób pojawianie się więcej pytań, niż mogą odpowiedzieć na już istniejące. Czy obiektem zaintereowania ówczesnych państw w Europie, zwłaszcza dyktatur jak Rosja Radziecka, Polska czy Włochy, był reżim narodowosocjalistyczny, czy też urosła ponownie w siłę Rzesza Niemiecka? Czyż dla rozpętania wojny nie trzeba sojuszy? I w końcu: w jaki sposób ze sporu o prawa do dostępu terytorialnego i o miasto, jak Gdańsk, który zgodnie z ówczesnym prawem międzynarodowym nie należał ani do Polski, ani do Rzeszy Niemieckiej, mogła wyniknąć wojna światowa między wszystkimi mocarstwami?“

Lecz Rzesza Niemiecka – zwłaszcza że była w sojuszu z Rosją – stała się w Europie zbyt silna dla Anglii. Francja i Anglia wypowiedziały 3 września 1939 r. wojnę Rzeszy Niemieckiej, a ich śladem poszły po kolei mocarstwa należące do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów począwszy od Australii po Kanadę. To dopiero Anglia uczyniła wojnę o Gdańsk wojną wyniesioną na cały świat, która potem, poprzez przystąpienie do niej USA z powodu ich interesów w rejonie Pacyfiku, przerodziła się w wojnę globalną.

Arnold Tölg, przewodniczący Związku Wypędzonych w Badenii-Wirtembergii, został również zaproponowany na członka rady Fundacji – i wybrany. W wywiadzie dla „Junge Freiheit“, tygodnika, uważanego za ogniwo łączące spektrum prawicowo-konserwatywne i skrajnie-prawicowe, nie robi tajemnicy ze swojej dezaprobaty odnośnie wypłat odszkodowań dla byłych robotników przymusowych. I można postawić sobie pytanie, czy człowiek ten jest nosicielem myśli o pojednaniu:

„To właśnie jest niemiecka i międzynrodowa hipokryzja. Jeśli mówi się o odszkodowaniach dla robotników przymusowych, to należałoby też wyraźnie powiedzieć, że właśnie te kraje, które kierują do nas najbardziej zmasowane żądania, same mają sobie wiele do zarzucenia, ponieważ trzymały one w swoich niezliczonych obozach setki tysięcy niemieckich robotników przymusowych.“

„W takim właśnie traktowaniu tej sprawy widzę ogromny błąd. Pozwalamy na to, aby nasze działania były nam w większym lub mniejszym stopniu zawsze dyktowane  przez zagraniczne środki masowego przekazu, które rozpętują kolejne kampanie. Nikt się temu nigdy nie sprzeciwia i nie mówi wyraźnie, ilu Niemców wykonywało roboty przymusowe, albo jak gigantyczne kwoty odszkodowawcze zostały już wypłacone,…“

„Podczas gdy w Norymberdze niemieccy zbrodniarze wojenni zostali słusznie skazani przez zwycięzców, te same kraje popełniły w odniesieniu do robotników przymusowych podobne zbrodnie co hitlerowskie Nimecy.“

Moje przemówienie można przeczytać tutaj (pdf). Ponadto w związku z głosowaniem Partii Zielonych w Bundestagu przeciwko tym propozycjom personalnym deputowani Renate Künast, Jürgen Trittin, Katrin Göring-Eckardt, Claudia Roth i ja złożyliśmy następujące oświadczenie (tutaj w formacie pdf):

Oświadczenie deputowanych frakcji Sojusz 90/Zieloni w Bundestagu zgodnie z § 31 Regulaminu Bundestagu odnośnie wyboru członków rady fundacji niesamodzielnej fundacji “Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”

Poprzez odmówienie poparcia dla członków rady fundacji niezależnej fundacji “Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” chcemy wyrazić naszą irytację z powodu niesuwerennego działania Rządu Federalnego i jego ugięcia się przed tracącym z dnia na dzień swoje znaczenie lobby Związku Wypędzonych, a jednocześnie podkreślić, że nie odnosi się to do częściowo bardzo kompetentnych nowych członków rady Fundacji.

Wraz z dzisiejszym wyborem członków rady fundacji „Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie“ dobiega końca długi okres grania na nosie Rządu Federalnego przez Związek Wypędzonych (BdV) i jego przewodniczącą, Erikę Steinbach. W niedopuszczalny sposób Związek Wypędzonych ośmieszył federalnego ministra spraw zagranicznych, który złożył weto przeciw powołaniu Steinbach do rady fundacji “Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”.

Powołanie Steinbach do rady fundacji obciążyłoby na długi okres stusunki zagraniczne Republiki Federalnej Niemiec i w żaden sposób nie służyłoby celowi fundacji, jakim jest pojednanie zwłaszcza z naszymi wschodnioeuropejskimi sąsiadami. Weto ministra nie wymaga żadnej kompensacji. żądanie Związku Wypędzonych dokonania zwiększenia liczby członków rady Fundacji, aby po złożeniu weta przeciw kandydaturze Steinbach Związek Wypędzonych otrzymał dwa razy więcej miejsc w radzie Fundacji, było zupełnie wygórowane. A jednak Rząd Federalny zgodził się na to, a przy tym dodatkowo zrezygnował ze swojego prawa weta. Liczba członków rady Fundacji wzrosła tymczasem z 13 do 21.

Przeforsowana przez koalicję rządzącą procedura powoływania członków rady Fundacji degraduje Bundestag do przytakującego gremium, ponieważ teraz może on głosować nad przedłożoną mu listą kandydatów do rady Fundacji już tylko w całości. Konsekwencje tego niedemokratycznego postępowania są widoczne wprost. Co najmniej dwie zaproponawane przez Związek Wypędzonych osoby, Arnold Tölg i Hartmut Saenger, zwróciły na siebie uwagę kontrowersyjnymi wypowiedziami, które diametralnie przeczą celowi Fundacji, jakim jest pojednanie z naszymi sąsiadami.

Zwłaszcza CSU kierowała się tutaj wyłącznie interesami swojej kilenteli. Dla nas nie do zaakceptowania jest ani pozbawienie Rządu Federalnego prawa do powoływania członków rady Fundacji (vulgo: prawo weta), ani zwiększenie liczby członków z ramienia Związku Wypędzonych w radzie Fundacji. Związek Wypędzonych miał w radzie Fundacji już dotychczas jedno miejsce więcej niż Niemiecki Bundestag. Jeżeli należałoby cokolwiek zmienić w składzie rady Fundacji, to byłby to udział w radzie tej fundacji wszystkich frakcji zasiadających w Niemieckim Bundestagu, a nie zwiększenie liczby członków z ramienia Związku Wypędzonych.

Renate Künast, Jürgen Trittin, Volker Beck, Katrin Göring-Eckardt i Claudia Roth

Schreibe einen Kommentar

Deine E-Mail-Adresse wird nicht veröffentlicht. Erforderliche Felder sind mit * markiert